Metody Marnowania Czasu: Co tam czytam? #20: The Department of Truth | Instytut bombowych teorii | Komiksodrama | Plunge | Vampire: The Masquerade

sobota, 2 stycznia 2021

Co tam czytam? #20: The Department of Truth | Instytut bombowych teorii | Komiksodrama | Plunge | Vampire: The Masquerade

 
Co tam czytam? to efekt chęci dzielenia się wrażeniami z lektury komiksów, niekoniecznie w formie pełnoprawnych recenzji. Kilka mniej lub bardziej entuzjastycznych, napisanych na szybko zdań, czasem o jednym tytule, czasem o kilku, o serii, albumie lub o pojedynczym zeszycie, tak często lub tak rzadko, jak będzie mi się chciało.


THE DEPARTMENT OF TRUTH
 [James Tynion IV & Martin Simmonds | Image]

W Comic Book Club, moim ulubionym komiksowym podcaście, wszyscy bardzo chwalili pierwszy zeszyt nowej serii Jamesa Tyniona IV, jednocześnie powtarzając kilkukrotnie, że NIE MOŻEMY POWIEDZIEĆ WAM, O CZYM TO WŁAŚCIWIE JEST. No nie możemy i koniec, bo zepsujemy wam całą zabawę. Więc nie powiemy, ale musicie to przeczytać. W moim przypadku zadziałało, zaciekawiony sięgnąłem po The Department of Truth i... też nie powiem, o czym to jest, żeby nie psuć nikomu zabawy. W każdym razie nie powiem dokładnie (może następnym razem), ale trochę jednak zdradzę. Na początku główny bohater trafia na zlot płaskoziemców, gdzie dowiaduje się czegoś przerażającego, a następnie dostaje nową pracę – czyli komiks o teoriach spiskowych, tyle że stwierdzenie to w najmniejszym stopniu nie wyczerpuje tematu. I, ja pierdolę, jakie to jest dobre. Scenariusz podtrzymywał moje zainteresowanie na KAŻDEJ stronie  przez większość opowieści obrazkowych po prostu przebijam się bez dłuższych przystanków, tutaj przez cały czas zastanawiałem się, co będzie dalej i o co tu tak naprawdę chodzi. Rzecz jasna pod koniec pierwszego epizodu poznajemy odpowiedź i tutaj dużo zależy od tego, czy w waszym wypadku patent chwyci. W moim się udało, a dwa kolejne zeszyty utwierdziły mnie w przekonaniu, że nie jestem zachwycony bez powodu. Rewelacyjnie napisana i narysowana rzecz. Kreska Martina Simmondsa jest brudna, mroczna, kojarząca mi się z kadrami Dave'a McKeana lub Jona J Mutha i naprawdę robi tu robotę. Teraz boję się jedynie dwóch rzeczy: wątków, o jakich będę czytał w kolejnych odcinkach (bo bywa tu naprawdę nieprzyjemnie i niepokojąco) i tego, że na jakimś etapie przestanie być tak dobrze, jak na starcie. Na razie wychodzi na to, że obok Gideon Falls (która kończy się jakoś zaraz), Ice Cream Man i Lazarus, The Department of Truth trafia na listę moich ulubionych publikowanych obecnie serii.


INSTYTUT BOMBOWYCH TEORII [Tom Gauld | Wydawnictwo Marginesy]

Tom Gauld to geniusz, co Instytutem bombowych teorii potwierdza po raz kolejny. Inaczej, niż w przypadku Goliata czy Mooncopa, bo tym razem dostajemy zbiór humorystycznych pasków oraz ilustracji publikowanych wcześniej w New Scientist, niemniej polski czytelnik znowu ma do czynienia z pozycją obowiązkową od tego autora. Tematyka całości kręci się wokół nauki, zaś żarty zaskakują przede wszystkim subtelnością i pomysłowością  nie jest to humor oczywisty ani przez który po każdej stronie czytelnik turla się po podłodze ze śmiechu, bardziej taki, który atakuje z zaskoczenia i każe z uznaniem pomyśleć coś w rodzaju "Świetne, w życiu bym na to nie wpadł!" (a przynajmniej tak było w moim przypadku). Choć zdecydowanie wolę rewelacyjnego Goliata, mam zamiar brać wszystko podpisane nazwiskiem Gaulda w ciemno i namawiam do pójścia w moje ślady.


KOMIKSODRAMA [Leszek Kassijan-Wicherek]

Przesympatyczny, wydany własnym sumptem zbiór pasków Leszka Kassijan-Wicherka, członka grupy Maszin. Fajne podejście do komiksu autobiograficznego, z jednej strony bez trzymania się kurczowo dosłownego relacjonowania, co tam u autora słychać, a z drugiej robiące wrażenie, że dzięki tym zaledwie dwudziestu kilku epizodom z jego życia możemy go całkiem nieźle poznać. Do tego świetna kreska  widać, że kadry były zwykle robione na szybko, ale to coś, co bardzo pasuje do natury Komiksodramy. Pod każdym odcinkiem dostajemy też utwór, przy którym (jak przypuszczam) powstawał dany epizod. Szkoda tylko, że  i to jest chyba jedyne, do czego mogę się tu przyczepić  – miejsce na tytuły poszczególnych pasków znalazło się jedynie w spisie treści, przez co w czasie lektury musiałem cały czas przekładać kartki w tę i z powrotem. Na szczęście to tylko trochę irytująca pierdółka, nie zaś poważna wada. Zobaczyć, o czym w ogóle tu piszę, można tutaj, z kolei w sklepie Gildii da się jeszcze kupić niniejszy zbiorek, do czego zdecydowanie zachęcam.



Podtrzymuję to, co pisałem ostatnio: Plunge to moim zdaniem najlepszy tytuł z logo Hill House Comics na okładce (przy czym nie czytałem jeszcze Daphne Byrne). Jestem kupiony w stu procentach. Mamy tu bardzo sugestywną, niepokojącą atmosferę (do pewnego momentu niby nie jest groźnie, ale wiemy, że to nieprawda), mackowe motywy, interesującą zagadkę i ciekawego przeciwnika; to zresztą jedna z historii, gdzie nie do końca wiadomo, kto jest najgorszy: nadnaturalne istoty czy właśnie ludzie. Jest zimno i niebezpiecznie, a sytuacja głównych bohaterów z każdą chwilą wydaje się coraz bardziej beznadziejna. I choć poszczególne elementy mogą wydawać się dość wtórne, poskładane w całość są dla mnie wystarczająco oryginalne, a przede wszystkim wystarczająco ciekawie napisane, żeby... ech, czuję, że nie wyrażam się dostatecznie jasno: Plunge to tytuł, który naprawdę, NAPRAWDĘ mnie urzekł. Zrobił wszystko to, co powinien zrobić komiksowy horror i napisać, że stanowczo polecam, to nic nie napisać.


VAMPIRE: THE MASQUERADE [Tim Seeley, Devmalya Pramanik i inni | Vault]

Poszukiwania mojego komiksowo-wampirowego Świętego Graala, odcinek sam-już-nie-wiem-który. Bo widzicie, uwielbiam wampiry, głównie w pewnej grze karcianej i ogólnie w Świecie Mroku, ale jeśli chodzi o historie obrazkowe z ich udziałem, do tej pory nie trafiłem na coś, co zmusiłoby mnie choćby do przyklęknięcia na jedno kolano.

Próbowałem Amerykańskiego wampira, przerobiłem Bite Club i Dhampire: Stillborn, nawet Buffy the Vampire Slayer, a ostatnio zabrałem się za Killadelphię oraz Bleed Them Dry, po drodze rezygnując z kilku tytułów z powodu podejrzenia, że i tak nie przypadną mi do gustu. Niedługo mam zamiar sprawdzić też The Vain, ale tak czy inaczej, z wyżej wymienionych pozycji zdecydowanie wygrywa Killadelphia, przy czym też nie mogę stwierdzić, że jest się tu czym zachwycać (mowa o scenariuszu, nie o ilustracjach, które akurat robią spore wrażenie). No i nie mogę nie wspomnieć o tym, że w kwestii wampirów jestem ortodoksyjnym, zakutym łbem – najlepiej, żeby było dokładnie albo prawie dokładnie tak, jak w Świecie Mroku, bez jakichś bzdur o nowych gatunkach krwiopijców, którym szkodzi złoto, a nie światło słoneczne, o wampirach będących znaną każdemu mniejszością narodową w Stanach Zjednoczonych, o wampirach-ninja biegających po mieście w roku 3333... czekajcie, to akurat nie jest zły pomysł!

W każdym razie...

Vampire: The Masquerade to, jak pewnie łatwo się domyślić, oficjalny komiks właśnie o wampirach ze Świata Mroku. I pewnie w dużej mierze z tego powodu sprawdza się dla mnie idealnie: to są ci konkretni krwiopijcy, których uwielbiam, klany, które znam oraz intrygi, jakich oczekuję. W każdym zeszycie dostajemy dwie historie, Winter's Teeth i The Anarch Tales – w sporym skrócie, jedna porusza temat Camarilli, zaś druga Anarchistów. I choć nie jestem ani trochę obiektywny, muszę przyznać, że czyta mi się to bardzo dobrze, ale uczciwie dodaję: to nie są nie wiadomo jak niesamowite scenariusze, a ilustracje też nie sprawią, że komukolwiek opadnie szczęka. Jeśli jednak oczekujecie dobrego czytadła o pijawkach ze Świata Mroku, myślę, że natychmiast poczujecie się tu jak w domu. A co, jeśli komuś World of Darkness nie mówi kompletnie nic? Przypuszczam, że będzie miał przed sobą trochę wyższy próg wejścia, nawet pomimo tego, że historia stara się nienachalnie wyjaśniać, jak to wszystko działa. Czy ktoś taki wkręci się w komiksowego Vampire: The Masquerade? Przyznam, że nie mam pojęcia, natomiast sam na pewno będę kupował kolejne zeszyty.

tekst: Michał Misztal 

PSSST! Pisałem też o kilku innych komiksach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

stat4u